Jak pije się kawę w czasie Świąt Wielkanocnych w różnych krajach?

 

Jak pije się kawę w czasie Świąt Wielkanocnych w różnych krajach?

Wielkanoc to wyjątkowy czas na całym świecie – pełen rodzinnych spotkań, tradycyjnych potraw i radosnych zwyczajów. A czy wiedzieliście, że kawa odgrywa w tych świętach niemałą rolę? W wielu domach filiżanka kawy jest nieodłącznym elementem wielkanocnego biesiadowania. Przyjrzyjmy się więc, jak w czterech różnych krajach – Polsce, Włoszech, Szwecji i Meksyku – celebruje się Wielkanoc z kawą w tle.

Spis treści:

  • Polska – kawa na wielkanocnym stole
  • Włochy – espresso przy wielkanocnym deserze
  • Szwecja – fika w wielkanocnej odsłonie
  • Meksyk – cafe de olla i słodka capirotada

Polska – kawa na wielkanocnym stole

W Polsce Wielkanoc to czas prawdziwej uczty po 40 dniach postu. Już w wielkanocnym koszyczku ze święconką obok jajek, chleba i wędlin znaleźć można także coś słodkiego – np. kawałek drożdżowej babki. Nic dziwnego, bo Wielkanoc to okres, gdy na polskich stołach królują tradycyjne ciasta: mazurki, babki, serniki i inne domowe wypieki. Te słodkości doskonale komponują się z aromatem kawy – kawa i świąteczne ciasta tworzą harmonijną symfonię smaków. Przykładowo, kawa z nutą cynamonu idealnie pasuje do korzennego mazurka, a aksamitna latte podkreśli delikatność piaskowej babki.Podczas uroczystego śniadania wielkanocnego – składającego się m.in. z jajek, białej kiełbasy, żurku – wiele osób czeka na finał w postaci deseru i kawy. Filiżanka aromatycznej kawy tuż po obfitym posiłku pomaga w trawieniu i dodaje energii na resztę dnia. Zwyczaj popijania kawy przy świątecznym stole ma w Polsce długą historię i od wieków stanowi naturalne dopełnienie wielkanocnego śniadania czy popołudniowego podwieczorku.

Dawniej częstowano gości tzw. kawą po turecku – czyli parzoną „plujkę” z fusami, która przez lata była najpopularniejszą metodą przygotowania kawy w polskich domach.

Co to znaczy „kawa po turecku” w Polsce?

Sformułowanie „kawa po turecku” w Polsce ma dość konkretne i historyczne znaczenie — i wcale nie chodzi o tradycyjną kawę przygotowywaną w cezve (jak w Turcji), tylko raczej o... sposób parzenia znany z czasów PRL-u.

W potocznym polskim rozumieniu „kawa po turecku” oznacza:

  • zalanie zmielonej kawy wrzątkiem w filiżance lub kubku, bez filtrowania,
  • fusy opadają na dno, ale często „pływają” i trafiają do ust przy piciu,
  • nie dodaje się przypraw (jak kardamon), jak w oryginalnej wersji tureckiej,
  • kawa nie jest gotowana — tylko zalewana wrzątkiem.

Skąd ta nazwa?

Nazwa prawdopodobnie przywędrowała do Polski w XIX wieku, kiedy turecki sposób picia kawy był kojarzony z orientalnym luksusem. Z czasem jednak, w PRL-u, „kawa po turecku” uprościła się do najbardziej podstawowej formy zaparzania – bo brakowało ekspresów, filtrów czy kawiarek. To właśnie ten prosty, domowy sposób serwowania kawy często towarzyszył świętom w wielu polskich domach przez dekady.

Dziś, oczywiście, coraz częściej na świątecznych stołach pojawiają się bardziej nowoczesne wersje kaw – od espresso po flat white. Ale niezmiennie chodzi o to samo: kawa ma jednoczyć, podkreślać moment i dodawać uroku wspólnym chwilom.

W Poniedziałek Wielkanocny – znany jako Śmigus-dyngus – tradycyjnie odwiedzamy rodzinę i przyjaciół, często oblewając się dla żartu wodą. Ale jest jeszcze jeden “niepisany” zwyczaj: poczęstunek kawą i słodkościami. Tego dnia kawa staje się symbolem gościnności – podanie bliskim filiżanki starannie przygotowanej kawy podkreśla świąteczny charakter spotkania.

Włochy – espresso przy wielkanocnym deserze

We Włoszech (gdzie Wielkanoc to Pasqua) świętowanie ma charakter bardzo rodzinny, ale nie brakuje też barwnych zwyczajów. W samą Wielkanoc można zobaczyć regionalne obrzędy, jak np. słynne Scoppio del Carro we Florencji – czyli „eksplozję wozu” wypełnionego fajerwerkami pod katedrą, mającą zapewnić pomyślność na cały rok. Jednak sercem włoskiej Pasqui jest oczywiście jedzenie, a kawa zajmuje w nim równie ważne miejsce co w Polsce.

Włosi słyną z kultury picia kawy, więc nic dziwnego, że podczas świąt także jej nie odpuszczają. Co prawda poranek wielkanocny wielu Włochów zaczyna od mszy, ale tuż po niej często następuje uroczysta Colazione di Pasqua – wielkanocne śniadanie. W niektórych regionach (np. w środkowych Włoszech) na takim śniadaniu pojawiają się błogosławione jajka, wędliny, a nawet specjalny słony chleb z serem pecorino, ale zawsze znajdzie się też miejsce na coś słodkiego i kubek kawy.

Włoski wielkanocny obiad to prawdziwa uczta – często podaje się pieczoną jagnięcinę, lazanię lub inne regionalne specjały, a zwieńczeniem jest deser. Najbardziej znanym włoskim wypiekiem wielkanocnym jest Colomba Pasquale – drożdżowe ciasto w kształcie gołębicy, z migdałową skorupką i perłowym cukrem. Ta „wielkanocna gołębica” narodziła się w Lombardii i dziś jest popularna w całym kraju – we Włoszech trudno wyobrazić sobie Wielkanoc bez choćby kawałka Colomby na talerzu. Innym regionalnym przysmakiem bywa np. pinza triestina w Trieście (słodki chleb z zaznaczonym krzyżem), ale to Colomba uchodzi za symboliczny deser tych świąt. A co najlepiej pasuje do takiego ciasta? Oczywiście mała czarna!

Włosi niemal zawsze kończą świąteczny posiłek filiżanką espresso, często podanego wraz z deserem lub tuż po nim. To niepisany rytuał – un caffè musi być, aby dopełnić biesiadę i pomóc w trawieniu. Włosi mawiają, że bez kawy posiłek jest niekompletny, więc espresso to obowiązkowy element wielkanocnego obiadu. Co więcej, goście potrafią spędzać długie godziny przy stole właśnie sącząc kawę i rozmawiając w gronie rodziny – ta dolce vita przy kawie to także część świątecznej tradycji.

Niektórzy Włosi lubią urozmaicić kawowe doznania w święta. Po wielkanocnym obiedzie, zwłaszcza na południu kraju, popularne bywa caffè corretto, czyli espresso „skorygowane” odrobiną likieru (np. anyżowej sambuki albo grappy) – traktuje się je jako digestivo, pomocny po sytym posiłku.Inni pozostają przy klasyce: aromatycznym espresso bez dodatków, którego zapach wypełnia dom.

Szwecja – fika w wielkanocnej odsłonie

Szwedzka Wielkanoc (Påsk) ma nieco inny charakter – mniej podniosły religijnie, za to bardzo rodzinny i radosny. W Szwecji świąteczne obchody koncentrują się często wokół zabaw dla dzieci i wspólnych posiłków. Jednym z uroczych szwedzkich zwyczajów wielkanocnych są påskkärringar, czyli „wiedźmy wielkanocne” – dzieci przebierają się za bajkowe czarownice, z apaszkami na głowach i pomalowanymi policzkami, chodzą po domach sąsiadów z życzeniami. Tradycyjnie takie małe „czarownice” noszą ze sobą miedziany dzbanek na kawę albo kociołek, do którego otrzymują słodycze i drobne pieniądze. Zwyczaj ten nawiązuje do ludowych wierzeń (według legend czarownice w Wielki Czwartek lecą na sabat, a w dzbanku trzymają magiczną maść). Dziś ma on formę zabawy – dzieci zamiast maści zbierają cukierki, ale symboliczny dzbanek do kawy pozostał rekwizytem. Ten akcent jest o tyle trafiony, że Szwedzi uwielbiają kawę i faktycznie podczas Wielkanocy również ją litrami piją – tyle że już prawdziwą, a nie „udawaną” z zabawy.

Szwecja należy do światowej czołówki konsumentów kawy – przeciętny Szwed wypija jej kilka filiżanek dziennie, niezależnie od okazji. Fika, czyli tradycyjna przerwa na kawę i coś słodkiego, to niemal instytucja życia codziennego w Szwecji. W okresie wielkanocnym fika nabiera wiosennego, świątecznego charakteru. Rodziny spotykają się przy kawie zarówno w Wielką Sobotę (Påskafton, to właśnie wtedy Szwedzi najczęściej urządzają główne świąteczne przyjęcie), jak i w Niedzielę Wielkanocną. Po uroczystym obiedzie – na którym królują potrawy takie jak jajka z kawiorem, marynowany śledź, pieczona jagnięcina czy påskmust (specjalny wielkanocny napój podobny do ciemnego piwa, ale bezalkoholowy) – przychodzi czas na deser i kawę.

Mocna, parzona kawa jest tutaj normą; Szwedzi lubią kawę czarną i dość intensywną, często podawaną w dużych kubkach zamiast małych filiżanek. Do kawy serwuje się rozmaite wypieki wielkanocne i słodycze. Ciekawostką jest, że w Szwecji nie ma jednego dominującego ciasta wielkanocnego jak polska babka czy włoska colomba, ale chętnie podaje się różne ciasta w wiosennej odsłonie – np. torty bezowe udekorowane czekoladowymi jajeczkami, ciasta marchewkowe, a także semlor.

Meksyk – cafe de olla i słodka capirotada

W Meksyku okres Wielkanocy (Semana Santa) to najbardziej uroczyste święto w roku, przeżywane bardzo rodzinnie i religijnie. Po dniach poważnych ceremonii (jak procesje w Wielki Piątek) nadchodzi radosna Niedziela Wielkanocna – czas świętowania z najbliższymi. Meksykańskie rodziny po porannym nabożeństwie gromadzą się na wystawny obiad. Tradycyjne menu różni się w zależności od regionu, ale często podaje się potrawy, które kończą wielkopostne wyrzeczenia. Przykładowo popularny jest bacalao – potrawa z suszonego dorsza przyrządzana z warzywami i przyprawami. Na stołach pojawiają się też dania z mole (gęstym sosem czekoladowo-chili), np. romeritos – regionalna potrawa z zielonego ziela przypominającego rozmaryn, duszonego w mole razem z krewetkowymi kotlecikami. Nie może zabraknąć chiles rellenos (papryk faszerowanych serem) czy tamales. Po tych wszystkich specjałach przychodzi czas na deser i kawę.

Jednym z najbardziej tradycyjnych wielkanocnych deserów w Meksyku jest capirotada – aromatyczny pudding chlebowy, przygotowywany zazwyczaj w okresie Wielkiego Postu i na Wielkanoc. Capirotada to swoista zapiekanka z warstw pieczywa nasączonych syropem z cynamonu i piloncillo (nierafinowanego cukru trzcinowego), przekładanych rodzynkami, orzechami, a nawet plasterkami sera. Smak jest wyjątkowy – słodki, korzenny, z nutą karmelu. W wielu rodzinach przepis na capirotadę przekazywany jest z pokolenia na pokolenie i każdy dodaje coś od siebie (np. goździki, ananas, skórkę pomarańczową). Deser ten najlepiej smakuje na ciepło, podany z filiżanką kawy lub gorącej czekolady – mówi się wręcz, że capirotada i kawa są dla siebie stworzone. I rzeczywiście, po uroczystym posiłku meksykańskie rodziny często delektują się porcją słodkiej capirotady, popijając tradycyjną kawę przygotowaną w specjalny sposób.

Mowa o café de olla, czyli kawie z glinianego garnka. To najbardziej tradycyjna forma podawania kawy w Meksyku, sięgająca czasów prehiszpańskich i kolonialnych. Legenda głosi, że już aztecki władca Montezuma lubił napój z miodu, kakao i kukurydzy, przypominający dzisiejszą kawę po meksykańsku. Café de olla parzy się w naczyniu z gliny – stąd nazwa – z dodatkiem aromatycznych przypraw. Do wody z kawą dodaje się laski cynamonu (to absolutna podstawa smaku), piloncillo lub brązowy cukier dla słodyczy, a niekiedy goździki, anyż gwiazdkowy czy nawet skórkę pomarańczową dla głębi aromatu. Całość gotuje się na małym ogniu, pozwalając by kawa przejęła słodycz i korzenny aromat dodatków. Taki napój ma niepowtarzalny, korzenno-karmelowy smak i wypełnia dom cudownym zapachem. Café de olla jest symbolem meksykańskiej gościnności – serwuje się ją często podczas świąt, festynów i spotkań rodzinnych. Wielkanoc nie jest tu wyjątkiem.

Podsumowanie 

Choć Wielkanoc obchodzona jest na różne sposoby w zależności od kraju, jedno pozostaje wspólne – kawa towarzyszy tym chwilom jako symbol gościnności, radości i wspólnego celebrowania. W Polsce podkreśla smak domowych wypieków, we Włoszech wieńczy świąteczną ucztę jako niezastąpione espresso, w Szwecji staje się częścią wiosennej fiki, a w Meksyku zyskuje korzenny charakter jako café de olla. Niezależnie od tego, gdzie i jak ją pijemy – świąteczna kawa łączy ludzi i dodaje uroku tym wyjątkowym dniom.

 

Świeżo wypalona przyjemność.
Prosto do Twojej skrzynki.

Chcesz być na bieżąco z nowymi kawami i promocjami? Zostaw swojego maila, a my zadbamy o Twój #foragoodday

Zapisując się do newslettera akceptujesz Politykę Prywatności oraz Regulamin sklepu Coffee and Sons Ćwikła sp. k

Loading...